Grzeczne dziecko – to dziecko, które wszyscy chwalą. Babcia, ciocia, znajomi – pochwalą, bo fajnie się rozmawia z mamą takiego dziecka. Bo można sobie przy kawusi posiedzieć, bo miło, jak się tak sobą zajmie, mamy nie ciągnie za rękę, a i koszulki nie pobrudzi! Grzeczne to takie, które idzie spokojnie środkiem alejki w parku, omija kałuże, trzyma mamusię za rączkę. Nie zbiera kamieni, nie wrzuca piasku do kieszeni spodni i nie zabiera innym dzieciom zabawek. Opiekuje się młodszą siostrą, przyniesie traktor koledze, a jak jest głodne lub zmęczone – to przychodzi i o tym mówi. Grzecznie.
Jak fajnie jest mieć grzeczne dziecko!
A niegrzeczne? Niegrzeczne to takie, które biega, wskakuje w sam środek kałuży w białych spodniach i to tuż przed obiadem u babci. Wyrywa zabawki i bije kolegów. Szarpie za włosy lub posypuje głowy piaskiem – czasem swoją, a czasami koleżanek. Ucieka na ulicy od mamy. Kopie tatę. A może nawet pluje? Albo nie chce myć zębów? Albo budzi się w środku nocy i płacze? A może domaga się bajek albo cukierków. Tak, to zdecydowanie jest diabeł wcielony – niegrzeczne dziecko. Matka sobie nie radzi. On ci jeszcze pokaże. Kto je tak źle wychował???
Nie wiem, skąd wzięło się dość powszechne przekonanie, że dzieci są małymi dorosłymi. A nie dziećmi i można wymagać od nich poszanowania reguł społecznych, rządzących światem dorosłych. Chcemy, by dzieci potrafiły cierpliwie czekać, zachować ciszę, czekać na swoją kolej, pytać o wszystko, mówić spokojnie, czego pragną. Ale jednocześnie nie mogą jak inni dorośli wypowiadać się na każdy temat. Nie mogą nie lubić jakiejś potrawy, mieć gorszego dnia czy odmówić włożenia koszuli, bo są dziećmi. A przecież dzieci muszą słuchać dorosłych.
Mało tego, chcemy, żeby dzieci były spokojne, posłuszne i uległe. Ale dorosłe dzieci, aby było im dobrze w życiu, powinny być między innymi niezależne, wolne, zdecydowane. Powinny umieć podejmować samodzielne decyzje, mieć wiarę w swoje możliwości i zdrową pewność siebie. Już tylko z tego powodu – prośba skierowana do dziecka „bądź grzeczne”, pochwała „grzeczny chłopiec, grzeczna dziewczynka” czy nagana „niegrzeczne dziecko” całkowicie mijają się z celami wychowawczymi chyba każdego rodzica.
Grzeczne dziecko, czyli?
Nawiasem mówiąc – sens takich słów zmienia się wraz z osobą, która je wypowiada. Inaczej bycie grzecznym postrzega pani w żłobku czy przedszkolu, mama, tata, babcia, dziadek czy wujek. Jeden uważa, że dziecko powinno się wyskakać, choćby na tapczanie, inny – że jest to absolutnie niedozwolone. Dla dziecka może powodować to pewne zagubienie. Choć pamiętajmy, że różnorodność norm w otoczeniu dziecka jest rozwijająca. Pokazuje, że świat nie jest jednakowy i że rządzą nim zmienne zasady. Może się to przekładać na tolerancję i otwartość – choć być może to zbyt daleko posunięte życzenie?
Tymczasem oczekiwanie, że dziecko będzie spokojne, ułożone, posłuszne – jest całkowicie chybione. Nie wiem, jak można byłoby to uzyskać, chyba tylko poprzez wprowadzenie surowych kar – ale wówczas nie będzie takie zachowanie dziecka wynikało z chęci współpracy, ale z lęku przed karą i przed dorosłym, który ją wymierza. Szkoda poświęcać cudowną relację z dzieckiem na rzecz niedorzecznego posłuszeństwa!
Dzieci mają potrzeby
Dlaczego posłuszeństwo jest niedorzeczne? Każde zachowanie dziecka wynika z jego potrzeb. Potrzeby mogą dotyczyć kilku sfer. Podstawowe potrzeby życiowe, takie jak zaspokojenia głodu czy możliwości opróżnienia pęcherza zazwyczaj spotykają się z natychmiastową reakcją rodziców. Podobnie z potrzebami bezpieczeństwa. Ale już potrzeby rozwojowe, wśród których jest m.in. potrzeba skakania (w czasie skoków rozwija się inteligencja dziecka) albo inne – bliskości, zrozumienia czy uznania – nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem i szybką odpowiedzią ze strony rodziców lub opiekunów.
Dziecko w swojej mądrości dąży do zaspokojenia swoich potrzeb i jeśli mu to wychodzi – jest radosne, szczęśliwe, spełnione, zadowolone. A jeśli nie – staje się smutne, sfrustrowane, złości się lub atakuje dorosłych, domagając się odpowiedzi na jego potrzeby. Jeśli potrafi wyrazić je słowami, jest łatwiej, bo rodzice mogą zareagować. Jeśli samo nie potrafi ich nazwać, dorosły powinien spróbować domyślić się, odczytać z towarzyszących sygnałów, okoliczności – jakie potrzeby ma dziecko i spróbować je w miarę możliwości zaspokoić.
Wyraźnie to dążenie do zaspokajania potrzeb przez dziecko, czasem aż przybierającą postać walki, widać, gdy mama chce poplotkować z koleżanką lub popracować, a dziecko potrzebuje podzielić się jakąś obserwacją, przytulić, zapytać lub wspólnie pobawić. Z reguły najpierw mówi, ale jest kompletnie niezauważone. Po jakimś czasie wytacza cięższe działa – krzyku, płaczu, ciągnięcia za rękaw, ataku złości.
Czy grzeczność to wyznacznik „dobrego wychowania”?
Spróbuj poobserwować dzieci i rodziców na placach zabaw czy spotkaniach ze znajomymi – do większości tzw. trudnych sytuacji doprowadzają sami rodzice, nie zwracając uwagi na dzieci, gdy te spokojnie lub z entuzjazmem do nich przychodzą. Efekt? Niegrzeczne dziecko. Cała wina spada na nie, a ono tylko chciało bliskości, uwagi lub zabawy. Gdyby rodzic potrafił oderwać się na chwilę od razu, gdy dziecko przychodzi – mógłby podtrzymać z dzieckiem głęboką więź i je wesprzeć, a następnie wrócić do swoich zadań. Jeśli jest pochłonięty czymś innym – dochodzi do eskalacji, ale przy tym łatwo nadszarpnąć jakość relacji i nikomu to nie służy.
Pamiętajmy przy tym, że „potrzeba oglądania bajki” – nie jest potrzebą, tylko jedną ze strategii zaspokajania jakiejś innej potrzeby – zabawy, nauki lub odpoczynku. Więc jeśli dziecko prosi cię o włączenie bajki, a ty nie chcesz tego zrobić – wcale nie musisz. Rozumienie i szacunek dla potrzeb dziecka to nie to samo, co natychmiastowe zaspokajanie każdej zachcianki! Wystarczy, że poszukacie nowego, dobrego dla wszystkich rozwiązania. O poszukiwaniu trzecich wyjść pisałam już ja (Nie graj fair i zapomnij o kompromisach) oraz Joanna Berendt (Gdy dorosły wygrywa).
Dziecko wysłuchane, zauważone, które wie, że jego potrzeby są zaspokajane jest nie tylko blisko swoich rodziców i ładuje akumulatory miłości na życie, ale też uczy się siebie, szanowania potrzeb (swoich i innych ludzi), wyrażania emocji, a oprócz tego, hmmm… – staje się „grzeczne”?
Zapraszamy także na szkolenia i warsztaty Porozumienia bez Przemocy opiekunki i opiekunów, babcie i dziadków, rodziców i pracowników oraz szefów.